Kefas Kefas
125
BLOG

Kościół wirtualny, Kościół realny

Kefas Kefas Polityka Obserwuj notkę 0

Przeciętny Kowalski po powrocie z pracy zazwyczaj je obiad, zamienia dwa słowa z rodziną i włącza telewizor. Rytualna czynność przeskakiwania po kanałach za pomocą pilota, połączona z głośnym komentowaniem wydarzeń mijającego dnia wypełniają mu czas. Jednym z dyżurnych tematów jest Kościół, wiara, religijność Polaków. Media dobrze o tym wiedzą i pomagają Kowalskiemu w formułowaniu jego myśli i opinii.
W ostatnich tygodniach z ekranu telewizora bądź komputera dowiedział się on o polskiej religijności tyle, że przeżywa kryzys, wyrażający się m.in. spadkiem powołań do kapłaństwa i życia zakonnego, a także malejącą frekwencją wiernych na Mszach świętych. Do tego na czele Kościoła stoi pozbawiony charyzmy, wizji i zapału hierarcha, a pierwsza Komunia święta (czy też inne sakramenty) stają się dla naszych rodaków kulturową koniecznością – w żadnym wypadku zaś powodem do głębokiej radości. Jakby tego było mało, łodzią Piotrową steruje papież Benedykt XVI, popełniający masę błędów, notorycznie psujący dokonania swojego poprzednika. Jak zatem widać, przeciętny Polak nie ma najlepszego zdania o polskiej religijności.

Problem jednak w tym, że Kościół istniejący w mediach nijak ma się – moim zdaniem – do tego, który istnieje w rzeczywistości. To zadziwiające, ale ja uczestnicząc czynnie w życiu Kościoła na każdym spotkaniu religijnym przeżywam swoisty dysonans poznawczy. Z czego to zjawisko wynika? Nie wiem. Media rządzą się swoimi prawami i specyfiką. Można by oczywiście się zżymać, że kreują rzeczywistość zamiast ją opisywać, że nie są obiektywne i bezstronne. Z drugiej jednak strony – czy zawsze można mieć uzasadnione pretensje do mediów, że nie są przychylne Kościołowi? Może to on sam nie za bardzo chce i potrafi z nimi współpracować?

Jednak nie o tym chciałem pisać. Moim celem jest jakaś – rozpaczliwa być może – próba przekonania przeciętnego Kowalskiego, że prawdziwy Kościół jest inny. Nie da się do ujrzeć w środkach masowego przekazu, on jest do samodzielnego odkrycia i poznania. To, co w Nim najpiękniejsze, najprawdziwsze i najbardziej wartościowe, rodzi się po cichu i bez rozgłosu, gdzieś na peryferiach wielkiego świata, z dala od światła kamer i fleszy aparatów. Warto o tym pamiętać.

Bo tak naprawdę polski Kościół żyje i zmienia się, jakby na przekór proroctwom głoszonym przez medialnych komentatorów. Mozolnie odczytuje znaki czasu i uczy się współczesności. Dowody?
Aktywność świeckich, niekoniecznie skupionych w ruchach i wspólnotach, widoczna w Internecie i coraz częściej w innych mediach, jest pierwszym z nich. Nierzadko zdarza się, że są oni związani ze środowiskami akademickimi. Dlaczego przyjęliśmy za dogmat, że sfera ta zagospodarowana jest przez Krytykę Polityczną?
Dowód kolejny – ogromna ilość rekolekcji, pielgrzymek, dni skupienia. Organizują je zgromadzenia zakonne męskie i żeńskie, wspólnoty, ruchy i stowarzyszenia religijne. Oferta jest bogata, a chętnych nie brakuje – to są fakty!
Wreszcie, trzeba wspomnieć o mediach katolickich. Dlaczego przyjęliśmy, że polski katolik słucha Radia Maryja i czyta Nasz Dziennik? To ważne i potrzebne środki przekazu, ale przecież nie jedyne! Trzeba złej woli, a może i złośliwości by nie dostrzec świetnej pracy wykonywanej przez Katolicką Agencję Informacyjną, wyników sprzedaży „Gościa Niedzielnego”, zmian w „Przewodniku Katolickim” i innych, mniej znanych czasopismach. Te tytuły naprawdę są w parafiach czytane, i na pewno nie tylko przez grupę zapalonych katolickich intelektualistów, ale przez zwykłych wiernych.
Nie mogę nie wspomnieć o nowych pomysłach ewangelizacyjnych, takich jak np. dyskoteki ewangelizacyjne w Bełchatowie (archidiecezja łódzka). Grupa młodych, świeckich katolików robi wspaniałe rzeczy adresowane do swoich rówieśników – zabawy w klubach, gdzie zazwyczaj spędzają czas ludzie mający o Kościele zdanie, łagodnie mówiąc, niezbyt dobre. Dyskoteki są bezalkoholowe, ludzie bawią się świetnie, a chętni mogą skorzystać ze spowiedzi i chwilę pomodlić się w specjalnej sali. W dyskotekach uczestniczy każdorazowo prawie 2 tysiące osób. Kryzys Kościoła? Jeśli tak, to jakiś taki… nietypowy!
Zbliżają się wakacje. Od kilku już lat można zaobserwować ciekawe zjawisko, które ja nazywam turystyką festiwalowo-rekolekcyjną. W zasadzie w każdym regionie Polski latem odbywa się jakiś festiwal, festyn, dni młodzieży, czuwanie, rekolekcje; nierzadko pod namiotami, na rowerach, kajakach czy pod żaglami. Organizują je zakony i wspólnoty, starając się by oferta z roku na rok była coraz bardziej atrakcyjna. Czy to oznaka braku pomysłów na młodych?
Nie chowam głowy w piasek ani nie zamykam oczy na problemy, z którymi boryka się Kościół. To nie jest idealna instytucja. Zwracam jednak uwagę na fakt, iż wad nie ma ona więcej niż zalet. W moim przekonaniu polski katolicyzm nieźle sobie radzi w czasach wolności i demokracji, na rynku idei i poglądów. Powiem więcej – są przesłanki pozwalające z optymizmem patrzeć w przyszłość. W przyszłość Kościoła realnego, dodajmy.
Zaś przeciętny Kowalski powinien wyłączyć telewizor i zadać sobie trud własnego osądu kościelnej rzeczywistości, bazującego na własnym doświadczeniu. Media też nie są wolne od wad, a jedną z nich jest niesamowite upraszczanie i spłycanie obrazu świata, w tym także i Kościoła.
 
Kefas
O mnie Kefas

Jestem ciekawy tak naprawdę wszystkiego, co dzieje się wokół mnie, interesuję się wszystkim po trochu, choc oczywiście najbardziej pasjonują mnie szeroko rozumiane zagadnienia społeczno-polityczne. Lubię sport, muzykę, dobrą książkę i spacery.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka